wtorek, 23 czerwca 2009

Słowo na dziś

Prosiłem o siłę… a dostałem przeciwności, które czynią silnym.
Prosiłem o mądrość… a dostałem problemy, abym je mógł rozwiązać.
Prosiłem o dobrobyt… a dostałem rozum i mięśnie, abym mógł pracować.
Prosiłem o odwagę… a dostałem przeszkody, abym je mógł pokonać.

Żyj życiem bez strachu, mierz się z przeszkodami,
i wiedz, że możesz je przezwycięzyć.

Jung Kriszta

1 komentarz:

  1. Nie liczę nawet na to, że odczytasz tego posta. Nie zaglądałeś na tę stronkę od 2 tygodni.
    Dziś jest poniedziałek, 12.10.2009. Godz. 20.00. Za moim oknem jest szaro od jesiennej mgły, mokro od nieustającego, jesiennego deszczu i ZA zimno, jak na ten czas. Jestem przeziębiona, łapie mnie najgorsza choroba, jaką ja mogę przechodzić, czyli angina, a do tego wszystkiego jestem niewyspana, bo byłam dziś w nocy w pracy, a zaraz po pracy czekała mnie wizyta na uczelni. Spóźnił się mój autobus rano, ja spóźniłam się na ćwiczenia. Po drodze zostałam ochlapana przez samochód. Wracając do domu czekałam 30 min. na przystanku, trzymając w jednej, zamarzniętej ręce parasol, a w drugiej pilnując torby. Z nosa mi ciekło, ale nie mogłam nic z tym zrobi,ć zaabsorbowana parasolem i po raz kolejny spóźniającym się autobusem. Dlaczego to piszę? Bo jest mi dzisiaj STRASZNIE smutno. Bo jest mi w ogóle strasznie smutno i wkurza mnie fakt, że czasami zachowuję się jak emo, marudząc. Moja przyjaciółka nie ma czasu ze mną porozmawiać, bo idzie z mężem do kina, a ja przecież nie chcę ich zatrzymywać tylko dlatego, że pewnie znowu sobie coś ubzdurałam. Mój przyjaciel zajmuje się swoją dziewczyną, a to przecież zrozumiałe, że nie wolno przeszkadzać. Ostatnia osoba, z którą mogłabym porozmawiać leczy kaca po wczorajszej imprezie ur. swojego narzeczona. Ja niestety nie mam ani męża, ani narzeczonego, ani nawet chłopaka. A przyjaciołom no nie mogę przeszkadzać.
    Należę do niespotykanego gatunku ludzi, jak ja to nazywam, „Światłolubnych” lub „Światłopotrzebujących” – tacy ludzie powinni zasypiać jak niedźwiedzie w sen zimowy, jako, że niestety należymy do gatunku ludzi, nie możemy tego robić, więc sprawiamy trudności jesienno-zimowe sobie i innym.
    Po co to wszystko piszę? Bo postanowiłam sama sobie jakoś pomóc. Myślę „Paulina, porozmawiaj sobie z Szefem, On na pewno Cię wysłucha”. Więc wpisuję we wszechwiedzących Googlach hasło „słowo na dziś”, z nadzieją na jakiś pasujący kawałek medytacyjny.
    I zgadnij co? Trafiam na blog pt. Inspiracje, a w nim tekst „Prosiłem o siłę… a dostałem przeciwności, które czynią silnym…” etc. Myślę sobie „Dzięki Szefuńciu, no toś pojechał mi po bandzie”. Postanawiam przejrzeć stronkę i widzę mnóstwo niesamowitych rzeczy. Największą z nich jest „Odważ się”! I myślę sobie od razu „pomogło, ale i pogorszyło tylko mój ostatni ból istnienia. Cholernie zazdroszczę, podziwiam i pamiętam, że też kiedyś chciałam taka być. Ba! Nawet trochę kiedyś taka byłam. Dawałam ludziom mnóstwo radości a w mojej głowie roiło się od planów i marzeń. Dziś sobie myślę: nic z tego nie wypali, bo nie należysz do ludzi odważnych. Przyjaciele nie podzielają twoich pasji i nie masz swojej drugiej połowy, z którą mogłabyś swoje marzenia realizować. Realizować swoje pasje w samotności wcale nie jest smaczne, bo Ty nie potrafisz być sama. Nic z tego nie wypali. Ty sama się wypaliłaś…”
    Tak właśnie jest. Ale… nie rezygnuj ze swojej pasji życia i dziel się nią. Ja mam zamiar z niej czerpać… I przepraszam wszystkich, że się tak tu „wylałam” z tym wszystkim. Często przepraszam za głupoty, bo generalnie nie lubię robić ludziom problemów. Chciałam tylko dziś komuś szczerze napisać, jak się czuję, w tym momencie często nienawidzony przeze mnie Internet dostaje dużego plusa. Pozdrawiam. Pisz tu jeszcze, będę tu czasem zaglądać.
    Pika

    OdpowiedzUsuń